WYCIECZKA DO TREBLINKI

„Podłość nie miała narodowości.
Zupełny przypadek rządził tym, na kogo się trafił”
Michał Wójcik

To, co zobaczyłyśmy w obozie pracy oraz obozie śmierci w Treblince, było dla nas wstrząsające. W naszych głowach pojawiło się wiele pytań: Jak można tak skrzywdzić drugiego człowieka ? Przecież ci ludzie nie byli niczemu winni. Obóz funkcjonował od lipca 1942 roku do listopada 1943 roku, a liczba zamordowanych w nim sięgała ok. 900 tysięcy Żydów oraz ok. 10 tysięcy Polaków. Ludzi do Treblinki transportowano w bydlęcych wagonach. Siatki maskujące sięgające 2 metrów były rozciągnięte wzdłuż torów, tak aby więźniowie nie wiedzieli, gdzie ich przywieziono i aby nie widzieli masowych mordów.
Dowiedzieliśmy się o hitlerowskim zbrodniarzu Kurcie Hubercie Franzu i o jego psie Barrym, który był największym postrachem w obozie. Pupil zastępcy komendanta, na sygnał swego pana, rozrywał ofiary, które powoli umierały w męczarniach. Narzuciło się pytanie: Dlaczego nikt im nie pomógł ? Przecież tylu ludzi słyszało krzyki, tylu mieszkańców pobliskich wiosek zatykało chlebem dziury w oknach, by nie czuć tego ohydnego zapachu. Otóż… każdy bał się śmierci. Przewodnik opowiedział nam dramatyczną historię kobiety, która tylko wyszła na pole po ziemniaki. Spojrzała w stronę obozu zagłady, ktoś krzyczał, żeby odwróciła wzrok, jednak nie zdążyła, kula wystrzelona przez hitlerowskiego zbrodniarza pozbawiła ją życia. Mimo że każdy wiedział o obozie, nikt nie mógł o nim mówić. Jednak znalazł się człowiek, który nie bał się śmierci, ważniejsi dla niego byli jego podopieczni. Każdy z nas pewnie słyszał o lekarzu, pedagogu, pisarzu, publicyście i działaczu społecznym. Krótko mówiąc, tym bohaterem był Janusz Korczak, który opiekował się dziećmi i pozostał przy nich aż do końca.
Ta wycieczka poruszyła nasze serca, otworzyła oczy na historię naszego kraju oraz na to, jak wielka krzywda dotknęła poprzednie pokolenia.

Angelika

Zmień rozmiar czcionki
Kontrast